Jamie Oliver bankrutuje? Wiadomość totalnie szokuje, ale wierzę, że KPMG pomoże!
Nie tak dawno, bo kilkanaście dni temu chwaliłem się Wam na Instagramie zakupem nowej patelni sygnowanej nazwiskiem Jamiego (jest zajebista!) i wzdychałem do Zuzy, że gość ma klawe życie. Gotuje, robi fajne filmiki na IGTV i... biznesy mu się same kręcą... No i proszę. Dupa. Choć gdzieś tam z tyłu głowy mam zakodowane - co zresztą regularnie słyszę od przedsiębiorców, z którymi mam przyjemność pracować - że biznes gastronomiczny, to wbrew pozorom nie taka prosta sprawa. Przypadek Olivera niemniej jednak mnie szokuje. Jamie stworzył bowiem prawdziwe - jak określają to brytyjskie media - imperium gastronomiczne. 23 lokale Jamie’s Italian oraz restauracje Fifteen i Barbecoa generowały ponad 100 milionów funtów, co przy aktualnym kursie funta na poziomie ok. 5 zł daje prawie lub ponad pół miliarda złotych przychodu! To nie jest mało! Owszem, sygnały o tym, że coś jednak nie gra docierały już w zeszłym roku. Jamie zamknął wówczas 12 restauracji i zwolnił ok. 600 osób. Pomimo tego smutnego faktu, restrukturyzacja nie pomogła, bo w 2018 roku przychody spadły o blisko 11 proc. do 101 mln funtów. Jeśli firma audytorska KPMG, która po postawieniu biznesu w stan upadłości przejęła zarządzanie majątkiem restauracji, nie pomoże - pracę straci ponad 1000 osób! Ktoś, kto nie prowadzi biznesu raczej nie zrozumie tego, co aktualnie dzieje się w głowie Jamiego. I nie sądzę, aby spływało to po nim jak woda po kaczce. Wczoraj zresztą na swoim Instagramie poinformował, że jest głęboko zasmucony tym faktem i chciałby podziękować wszystkim pracownikom i dostawcom, którzy od ponad dekady wkładają w jego biznes serce i duszę. "Zdaję sobie sprawę z tego, jak trudne jest to dla wszystkich, których to dotyczy" - napisał Oliver. Cóż, wypada mi życzyć powodzenia przy kolejnej, ale już poważnej restrukturyzacji. Nie mogę zagwarantować, że będę pojawiał się regularnie w Jamie’s Italian, ale... kupię w tym roku jeszcze jedną patelnię i może jakąś książkę (tak, poważnie, kupuję jego książki rodzinie i znajomym na Święta)! A wracając do mojego ulubionego (po dziś dzień) Mortena - polecam świetny i ponadczasowy wywiad "20 pytań do ... Mortena Lunda", jakiego udzielił w 2010 roku dziennikarzowi polskiej edycji magazynu Forbes.
-
Mam super moce! Dzwoń pod dziewięć dziewięć osiem!
-
Już w kinach! Historia Filipa, polskiego Żyda, który przeżył nazizm we Frankfurcie!
-
Gdzie był Pan Matusiak, jak go nie było?
-
Kiedy przyjdzie piąta i dziesiąta fala - na dobre przerzucę się na VINIFY-a!
-
Postanowiłem kupić psa i... spłynął na mnie spory hejt!