Co mają góry, że ciągną nas tak bardzo do siebie?
Kocham góry, choć w ustach człowieka z centralnej Polski brzmi to mało wiarygodnie
Zaznaczę od razu od tego, że widziałem już w życiu góry. Spokojnie. Nawet na żywo. Ba, łaziłem trochę po górach. I nie mam na myśli wyłącznie Gubałówki. Zawsze mówiłem, że w moich żyłach płynie jakaś góralska krew (chyba muszę o tym pogadać z matką…). Po prostu kocham góry. Wiem, w ustach człowieka z nizin, z centralnej Polski brzmi to może trochę mało wiarygodnie, ale tak jest. Wyjazd nad morze dla bycia nad morzem to średnia frajda, choć zdarza się regularnie - bo rodzina, bo dzieci, bo piasek. I nie to, żebym kompletnie dyskwalifikował morze. Nie. Trójmiasto jest wspaniałe. Na serio. Jednak gdybym sam mógł teraz decydować o tym, gdzie spędzić np. wakacje, to zawsze wybierałbym góry. I wierzę w to, że z czasem zamiast nad morze - wybiorę się właśnie w góry. W końcu dzieci rosną i tym samym trochę wyrastają z siedzenia w piaskownicy.
Na początek Rysy, a później może pozostałe szczyty z listy Korony Europy
Zabrzmi trochę tragicznie, ale to moje pragnienie wyjścia w góry zainspirował Tomek Mackiewicz (zerknijcie do tekstu „Mackiewicz zdobył w końcu ten cholerny szczyt i choć został na górze, to szalenie inspiruje"). Tomka, jak wielu wspinaczy wysokogórskich już z nami nie ma, ale jest pewnie cała masa takich świrów, jak ja, którzy zamiast stłumić w zarodku to pragnienie po takich wydarzenia, jak śmierć tomka na Nanga Parbat, nakręcają się każdego dnia jeszcze bardziej. Przez ostatnie kilka tygodni przeczytałem sporo książek i artykułów i nie przestaję chłonąć wiedzy na temat gór. Aż boję się pomyśleć, co będzie za pół roku, za rok? Wiem jednak, że na zdobywanie szczytów w Himalajach czy Karakorum trochę dla mnie za późno… Myślę sobie jednak, że nie mam chyba w głowie aż tak szalonych planów. Wystarczą na początek Rysy, a później może pozostałe szczyty z listy Korony Europy. Ale to czas pokaże. Póki co czytam, oglądam masę filmów i… kompletuję sprzęt.
Polacy w ciągu ostatniego roku zdecydowanie oszaleli na punkcie gór
Przygotowując się do wyjazdu, zauważam na każdym kroku, jak Polacy masowo zaczęli interesować się górami. Kilka dni temu wracałem pociągiem z Krakowa. Czytałem książkę Adama Bieleckiego „Spod zamarzniętych powiek” i nagle jedna z pasażerek zapytała, czy warto ją kupić. A ponieważ książka świetna, przyznałem, że owszem, że warto. Wtem dwie pozostałe pasażerki zaczęły mi górskie historie opowiadać… Mówiły to z taką pasją. Nie inaczej było, kiedy rozmawiałem z przesympatyczną panią ze schroniska nad Morskim Okiem. Rozmawialiśmy o noclegach na początku czerwca i z bólem serca oznajmiła, że wszystko zajęte. Dodała przy tym, że ludzi pojebało, że w góry tłumy jadą i schroniska nie mają gdzie tych wszystkich turystów pomieścić. To jednak nie wszystko. Najlepsze miejscówki w księgarniach, punktach z gazetami (a szczególnie na dworcach kolejowych) są obstawione regałami z książkami… o tematyce górskiej! Ja już cholera wydałem przez to majątek! A to Bielecki, a to Urubko, a to Moro, a to Pustelnik… Walczę, żeby nie kupować. Nie potrafię. To własnie ta maga gór. Jak się człowiek tylko trochę wkręci, to nie ma drogi powrotnej...
-
Lester Marks - kolekcjoner, który zamienia dom w muzeum sztuki współczesnej
-
Mam super moce! Dzwoń pod dziewięć dziewięć osiem!
-
Już w kinach! Historia Filipa, polskiego Żyda, który przeżył nazizm we Frankfurcie!
-
Kiedy przyjdzie piąta i dziesiąta fala - na dobre przerzucę się na VINIFY-a!
-
Postanowiłem kupić psa i... spłynął na mnie spory hejt!