Czy Pan Matusiak jeszcze żyje, skoro już miesiąc nie pisze?
Żeby wstać o 6 muszę się położyć najpóźniej o północy. Niestety rzadko się to udaje. Ten cholerny YouTube mnie wykończy! Wykończą mnie też książki. Mam ich przy łóżku całą stertę. I każda z priorytetem: pilna. Ostatnio te biznesowe, przegadane, zastępuję coraz częściej książkami podróżniczymi, czy może lepiej - książkami o górach (aktualnie czytam „Alpejskich wojowników” a za chwilę zabieram się za dzieło Bieleckiego; juz niebawem na blogu pojawi się moja wirtualna biblioteka!). O prasie nie wspomnę, choć czytam jedynie kilka tytułów i to głównie branżowych, np. Sprawny marketing, Forbes i Puls Biznesu - plus kilka lifestyle'owych tytułów. W każdym razie, wieczór bez książki, to wieczór stracony. A skoro tak, to wiadomo, że i poranek z powiekami na zapałki. Później jest już tylko... lepiej. Śniadanie (bez tego z domu nie wychodzę), prysznic i w drogę. I tak oto zaczynam kilkugodzinny sprint. Na drodze deadlin’y, wyjazdy, spotkania, nowe projekty, setki pomysłów, dziesiątki nowych znajomości… Tak to mniej więcej wygląda. Pochłania mnie to w całości i czasami (często) wkurzam się, że doba nie ma 48 godzin, bo tak bardzo chcę zrealizować większość tych wszystkich pomysłów. Na szczęście nie tylko pracą żyję, bo - jak się domyślacie - już bym pewnie zwariował. Może nie koniecznie zgadzam się z Rahimem Blakiem (polskim guru social media), który twierdzi, że rodzina i dzieci to generator czasu. Może ja to źle interpretuje, ale doświadczenie pokazuje, że dzieci i rodzina raczej czas mocno zabierają, bo bycie partnerem, rodzicem, to sporo obowiązków. Niemniej jednak taki work life balance, czyli - co można wyczytać na Wikipedii - koncepcja zarządzania czasem, stawiająca za cel odnalezienie równowagi pomiędzy "pracą" (kariera i ambicja) a życiem prywatnym (zdrowie, rozrywka, rodzina, duchowość). Ogólnie chodzi o to, aby nam życie nie minęło tylko w pracy. I tu Rahimowi przyznam rację, że równowaga jest potrzebna. Dodatkowo tę równowagę poprawia kontakt ze znajomymi. Okazuje się, że można znaleźć czas na kino, teatr, wspólne wieczory przy winie, kawie, itd. Wbrew pozorom, może i zabiera to czas, ale też nadaje sens życiu. Zgadzacie się z tym?
Wracając do wczorajszego pytania... Żyję i mam się dobrze. I obiecuję, że będę częściej wrzucał wpisy na bloga. A że jestem aktualnie na „I LOVE MARKETING & SOCIAL MEDIA", to z pewnością zrobię z tego wydarzenia relację. Obiecuję.
-
Mam super moce! Dzwoń pod dziewięć dziewięć osiem!
-
Już w kinach! Historia Filipa, polskiego Żyda, który przeżył nazizm we Frankfurcie!
-
Gdzie był Pan Matusiak, jak go nie było?
-
Kiedy przyjdzie piąta i dziesiąta fala - na dobre przerzucę się na VINIFY-a!
-
Postanowiłem kupić psa i... spłynął na mnie spory hejt!