Czy wiecie, co by było, gdyby odszedł od nas Prezes? Ja byłem wczoraj w Pałacu Kultury i już wiem!
Na sztuce byłem wczoraj, co z pewnością wiecie z wpisu "Prezes Jarosław sprawdzi lojalność swoich pracowników... na deskach Teatru 6. piętro!". Był to przedpremierowy spektakl (premiera 21 grudnia). Z racji tego, że niektórzy (wielu niektórych) nie wiedzą, że jak na bilecie jest napisane 19:30, to należy być ciut wcześniej, aktorzy czekali cierpliwie na spóźnialskich. Ba, mało tego! Przyszedł też pan, który pilnował swojego miejsca, jak pies kości, choć... okazało się, że ma bilet, ale... na marzec 2019! Na szczęście kiedy na scenie pojawiali się kolejno aktorzy... irytacja wywołana przez owych spóźnialskich i pana od marcowego biletu, natychmiastowo odeszła w niepamięć. Każdy z aktorów był witany brawami, zaś intensywność oklasków jasno dawała do zrozumienia, że pani Basia (Izabela Dąbrowska) to prawdziwa gwiazda - miała na sali niezły fanklub! Co do sztuki... Skłamałbym, gdybym napisał, że nie było śmiesznie. W zasadzie od początku, do samego końca uśmiech z twarzy nie znikał. Czasami pojawiał się nawet ból brzucha. Ze śmiechu oczywiście. Ku mojemu zaskoczeniu, suchary trafiały się sporadycznie. Naprawdę trudno było się do czegoś przyczepić, ale... To pewnie zasługa genialnej obsady. Nie zabrakło Mariusza (Mikołaj Cieślak), ośmiorniczek i tym samym restauracyjnych rozmów Grzegorza (Tomasz Sapryk) z Ryśkiem (Lesław Żurek). I tu przyznam, że Żurek zagrał genialnie Petru, tfu, to znaczy Ryśka. Normalnie aż chciałoby się powiedzieć "wypisz, pomaluj, jak Rysiek". Na szóstym piętrze Pałacu Kultury pojawiła się także Beatka (Joanna Żółkowska) z broszką i garem rosołku dla Prezesa (Robert Górski), który ewidentnie był w kiepskim stanie zdrowotnym... Odlotowo, co by nie mówić z trotylem w dupie, zagrał też Antoni (Janusz Chabior). Ciut słabiej wypadł prokurator Stanisław (Jerzy Bończak), ale... nie robiłbym z tego problemu, bo w rzeczywistości też słabo przecież wypada. Ku zaskoczeniu wszystkich Adrian, tzn. Prezydent (Paweł Koślik) w końcu mógł wejść do gabinetu Prezesa. Poważnie! To zdecydowanie przełom, bo - jeśli kojarzycie serial - wiecie, że Adriana miejsce zawsze było przed drzwiami. A skoro już mowa o Jarku, to - rzecz jasna - nie mogło w sztuce zabraknąć kota i... kogoś, przez kogo Prezes ma wrzody na żołądku. Domyślacie się? Tak, tak... chodzi o Donalda z Brukseli (Cezary Pazura). Donald i jego charakterystyczne "rrrrr" wywoływało brrrawa. Oskar jednak zdecydowanie, wręcz bezdyskusyjnie należy się Richardowi (Krzysztof Dracz), czy jak kto woli Ryśkowi Czarneckiemu. Gdyby ten prawdziwy europeseł chciałby sobie odpocząć, to śmiało mógłby Dracza wynająć. Nikt by nie zauważył! Dracz przebił tym samym Ryśka swoją grą aktorską i sprawił, że "Ucho prezesa, czyli scheda", to świetna komedia, na którą warto się wybrać i oczywiście dowiedzieć się... co by było, gdyby Prezesa zabrakło! Polecam!
-
Lester Marks - kolekcjoner, który zamienia dom w muzeum sztuki współczesnej
-
Mam super moce! Dzwoń pod dziewięć dziewięć osiem!
-
Już w kinach! Historia Filipa, polskiego Żyda, który przeżył nazizm we Frankfurcie!
-
Kiedy przyjdzie piąta i dziesiąta fala - na dobre przerzucę się na VINIFY-a!
-
Postanowiłem kupić psa i... spłynął na mnie spory hejt!