Dlaczego piję kawę w Green Caffè Nero, a nie Starbucksie czy Costa Coffee?
Zdradzałem Starbucksa, ale Green Caffè Nero jestem wierny
Przyznam szczerze, że odkąd pamiętam, zawsze byłem częstym bywalcem amerykańskiej sieci Starbucks. Poniekąd za sprawą świetnej książki, a raczej wywiadu pt. "Starbucks. Sztuka wyciągania wniosków z porażek, czyli rewolucyjny przepis Schultza na wielki sukces". To rozmowa Howarda Schulza (człowieka, dzięki któremy sieć funkcjonuje w takiej postaci, jaką znamy) z Joanne Gordon. Po przeczytaniu tego wywiadu byłem pod wielkim wrażeniem, bo uzmysławia on, co faktycznie znaczy sztuka wyciągania wniosków z porażek, co znaczy stawianie klienta w centrum uwagi... I choć miłość to była wielka (czytaj: do Starbucksa), zdarzały się i przelotne romanse. Jeden z siecią Costa Coffee. Niestety. Jakoś tak wyszło. I w zasadzie moje zamiłowanie do „syrenki” trwałoby do dzisiaj, gdyby nie fakt, że zupełnie przez przypadek umówiłem się na spotkanie biznesowe w... Green Caffè Nero. Coś mnie tam zaintrygowało. To była chyba kawiarnia przy Żelaznej w Warszawie, a dokładniej róg Żelaznej i Siennej. Świetna obsługa, super klimat i oczywiście - co najważniejsze - bardzo dobra kawa. Choć z tym świetnym klimatem bym nie przesadzał, bo na mapie Warszawy (co się później okazało) jest cała masa lepiej wyglądających kawiarni sieci niż ta przy Żelaznej. Niemniej jednak, stałem się stałym bywalcem Green Caffè Nero.
Green Caffè Nero to sieć, w której nie sposób się nie zakochać
A skoro jestem przy wyglądzie... To bowiem jeden z kilku powodów, dla których uwielbiam tę sieć. Dla mnie, estety, ma to kolosalne znaczenie. Choć, jak się okazuje, dla właścicieli sieci również. Green Caffè Nero ma nawet pewnien patent na to. Każdy lokal ma wyglądać inaczej a jednocześnie być bardzo charakterystyczny, żeby klienci wiedzieli, że siedzą w Green Caffè Nero. Adam Ringer, przesympatyczny pan i zarazem jeden z właścicieli sieci Green Caffè Nero (proponuję wygooglować) określił to kiedyś w wywiadzie dla INNPoland.pl tak: "Naszym wyzwaniem jest to, żeby nasze kawiarnie były inne, ale zachowały ciągłość. Straszne wyzwanie dla designerów". Przyznam, że ambitne wyzwanie, ale w 100 procentach udało się osiągnąć założony cel. Ciekawe jest to, że firma nie boi się otwierać kolejnych kawiarni w miejscach z historią, w których uroku dodają zachowane detale architektoniczne. Nie wiem, czy wiecie, ale punkt przy ul. Nowy Świat w Warszawie mieści się w XIX-wiecznej Kamienicy Wawrzyńca Mikulskiego (została spalona w ostatnich dniach Powstania Warszawskiego w 1944 r. i odbudowana w latach 1949-50), w której swój ostatni popis recitalowy na fortepianie przezd emigracją dał sam Fryderyk Chopin! Ale wracająd do wyglądu... Charakterystycznym elementem kawiarni Green Caffè Nero są z pewnością regały z książkami. Można je zobaczyć m.in. przy Chmielnej, Koszykowej, wspomnianej Żelaznej, w Royal Wilanów, czy przy Jana Pawła vis a vis Hali Mirowskiej. Ja osobiście uwielbiam w Green Caffè Nero wygodne kanapy, fotele i tę różnorodność – uzależnioną jak się domyślam od kontekstu. Widać ją szczególnie w mojej ulubionej kawiarni przy Rondzie ONZ w Warszawie. Na parterze zadaszony ogródek dla tych, co lubią sobie zapalić (fuj), dalej dwie sale, gdzie na jednej znajdują się porozrzucane po kątach fotele, kanapy i małe stoliki, a w drugiej duży wysoki stół i drewniane hokery – dla tych, którzy muszę popracować na laptopie. Na górze zaś przestrzeń trochę coworkingowa dla większych grup i tym samym przeszkolone sale z dużymi drewnianymi stołami, a do tego otwarta przestrzeń – analogiczna do tej na dole. Uroku dodają duże okna od podłogi niemalże do sufitu i długi, wąski stół ustawiony przy samej szybie, skąd można obserwować przy kubku kawy, jak pędzi życie w Warszawie. I taka mała ciekawostka - bary, przy których serwowane są kawy, po pierwsze inspirowane są francuskim stylem, a po drugie rzeźbione ręcznie przez polskich stolarzy!
Green Caffè Nero to miejsce, gdzie można się spotkać, poplotkować, poczytać, a nawet popracować
Wygląd wyglądem, ale tak naprawdę rzeczy, czy miejsca, które kocham i których zostaję stałym użytkownikiem lub bywalcem to te, które tworzą wyjątkowi ludzie. Sieć Green Caffè Nero takowi stworzyli i tworzą. Z jednej strony jest to personel, który codziennie zaraża sympatią i mówi już po przekroczeniu progu „dzień dobry” (jak ja to lubię!), a z drugiej ci, którzy tym biznesem zarządzają. Jednym z nich jest wspomniany wcześniej Adam Ringer. To on w 2012 roku wspólnie z Gerry'm Ford'em połączyli dwie sieci –Caffè Nero i Green Caffe. Musieli być bardzo cierpliwi, bo biznes przez długi czas wcale nie był rentowny, ale – jak to mówią – cierpliwość popłaca. Oczywiście tej rentowaności nie byłoby, gdyby właściciele nie zrozumieli, że kawiarnia to już nie tylko miejsce, gdzie zamawia się kawę. Jak mówi teoria trzeciego miejsca Oldenburga, oprócz mieszkania i miejsca pracy, człowiekowi potrzebne jest jeszcze miejsce, które tworzy społeczność. Dla mnie takim miejscem jest bez wątpienia Green Caffè Nero. Mam wielki szacunek do Adama Ringera, że nie poszedł na skróty, czytaj w amerykańskim stylu, tj. grab-and-go, czyli tanim i w miarę rentownym modelu, gdzie się wchodzi, zamawia kawę i... wychodzi, lecz w stylu europejskim – wiedeńskim. To bez wątpienia spore wyzwanie, bo nie jest wcale łatwo utrzymać lokale po 120, czy nawet 200 metrów. Ale dziś – jak wiadomo - klienci wynagradzają to swoją lojalnością, a ja tym tekstem, za który sieć mi nie zapłaciła nawet złotówki, ghrrr. Wiesienką na torcie tego mojego ukochanego "trzeciego miejsca na świecie" jest jeden fakt, który utwierdza mnie tylko w przekonaniu, że w Green Caffè Nero klient faktycznie jest w centrum uwagi. A mianowicie, na pasażerów spóżnionych pociągów PKP na stacji Warszawa Wschodnia zawsze czeka miła niespodzianka – darmowa kawa lub herbata. Wystarczy okazać bilet! Genialne, prawda?
PS Panie Adamie, gratuluję panu tak udanego biznesu i mam nadzieję, że kiedyś uda nam się wspólnie wypić kawę… rzecz jasna w mojej ulubionej kawiarni, czyli Green Caffè Nero przy Rondzie ONZ!
PS 2 W przyszłym roku postanowiłem sobie zrobić road show po wszystkich warszawskich kawiarniach, co oczywiście będę sukcesywnie opisywał zarówno tu, na blogu, jak i na fanpage Pan Matusiak.
-
Lester Marks - kolekcjoner, który zamienia dom w muzeum sztuki współczesnej
-
Mam super moce! Dzwoń pod dziewięć dziewięć osiem!
-
Już w kinach! Historia Filipa, polskiego Żyda, który przeżył nazizm we Frankfurcie!
-
Kiedy przyjdzie piąta i dziesiąta fala - na dobre przerzucę się na VINIFY-a!
-
Postanowiłem kupić psa i... spłynął na mnie spory hejt!