Mundial 2018 za nami! To były mistrzostwa pełne emocji, z finałem, który przejdzie do historii!
Owszem, wielu z was powie, dlaczego nie wspominam o żenującej grze Polaków i tym, że niejeden z nas stracił przez to telewizor? I że to niby te niesamowite emocje? O ile na wyrzucony przez okno telewizor nic nie poradzę, o tyle oceniając grę Polaków, wychodzę z założenia, że chyba każdy miał świadomość tego, iż daleko nie zajdziemy. Bo co tu dużo gadać - drużynowo gramy po prostu słobo. Strasznie słabo. Tyle w temacie. Najważniejsze, że wykazaliśmy się niesamowitą emaptią i szybko znaleźliśmy sobie swojego bratanka - Chorwatów. Zresztą niemalże sąsiadów. Ku zdziwieniu chyba wszystkich, mogliśmy im kibicować praktycznie do samego końca, co niewątpliwie wpłynęło na wzrost naszego ego, że... mamy nosa do tych najlepszych. A tak na poważnie... Ja Chorwatom nie kibicowałem. Sorry. Kibicowałem od samego początku Francuzom. Wiem, byłem w opozycji. No, ale frankofilia zobowiązuje. Niemniej jednak - wracając do tematu - w mojej ocenie taki Mundial to świetna sprawa. Można czy to z rodziną, czy ze znajomymi, czy nawet obcymi w barze usiąść i przeżywać to, co dzieje się na boisku. U mnie tak było. Jeden mecz przy piwie w barze, inny z dziećmi, jeszcze inny ze znajomymi, a finał z rodziną. I nikt mi nie powie, że nie ma w tym magii! Rzecz jasna oprócz faktu, że można wówczas miło wspólnie spędzić czas (nawet jeśli to czas spędzany przed telewizorem), jest jeszcze coś. Nagle odkrywamy u siebie i swoich znajomych, czy bliskich niesamowite talenty eksperckie! Żony kumpli i konkubiny wiedzą, co to spalony i żółta kartka, wszyscy geografię mamy w jednym paluszku i wiemy, że Francja nie leży w Afryce, a także dlaczego Lewandowski nie strzela tak samo dobrze, jak w Bayernie Monachium! Czyż to nie cudne? Wiem, pewnie niejedna kobieta powie, że trochę naciągam rzeczywistość, bo w zasadzie ich te mistrzsostwa nie cieszyły, a i nie mogły oglądać w tym czasie nic innego, no ale... Najgorsze jest tylko to, że zorganizowanie takich mistrzostw - nawet dla towarzysza Putina - to cholernie spory wydatek i niestety muszą się kiedyś skończyć. Tak też się stało. Wczoraj. I z pewnością wszyscy na długo zapamiętamy ten ostatni mecz. A jak ktoś nie oglądał, to w telegraficznym skrócie zrelacjonuję: Mundial zakończył się wspaniałym meczem Francja-Chorwacja. To był jeden z lepszych meczów, jakie w życiu oglądałem. Owszem Mario Mandžukić strzelił samobója, a Lloris wpuścił straszną szmatę - niemniej jednak Chorwaci pokazali całemu światu, że piłka nożna nie jest na wyłączność dwóch, trzech krajów. Nasi prawie sąsiedzi zagrali rewelacyjnie i należą im się za to wielkie brawa. A Francja? Pokazała klasę i udowodniła, że to właśnie jej się należy Puchar!
-
Lester Marks - kolekcjoner, który zamienia dom w muzeum sztuki współczesnej
-
Mam super moce! Dzwoń pod dziewięć dziewięć osiem!
-
Już w kinach! Historia Filipa, polskiego Żyda, który przeżył nazizm we Frankfurcie!
-
Kiedy przyjdzie piąta i dziesiąta fala - na dobre przerzucę się na VINIFY-a!
-
Postanowiłem kupić psa i... spłynął na mnie spory hejt!