Zanim cokolwiek kupicie w sieci od nieznanej szeroko marki, koniecznie sprawdźcie z kim macie do czynienia! fot. Pixabay
ZDEMASKOWAŁEM OSZUSTÓW!

Uważajcie na MediaMarket24.pl, bo sklep myśli, że jest dla idiotów

Pan Matusiak 2018-05-17 13:28:24
Kupujecie w sieci? To bądźcie czujni, bo możecie się mocno rozczarować. Dwoją się i troją sklepy internetowe, które niekoniecznie chcą, abyśmy zakupy zapamiętali, jako przyjemne doświadczenie, a tym samym o wielu detalach nam nie mówią do czasu przelania kasy za zamówiony towar. Niestety trafiłem na taki sklep i - nad czym ubolewam - dokonałem w nim zakupu.

Historia ta miała miejsce pod koniec kwietnia i na początku maja 2018 r. Otóż postanowiłem kupić na prezent smartfona. Nie jakiegoś tam super wypasionego za niewiadomo ile, po prostu zwykłego w miarę taniego smartfona. Pomógł mi w tym wujek Google, bo komu nie pomaga? Dzięki "guglowi" trafiłem na stronę MediaMarket24.pl. To, czego doświadczyłem jest karygodne. 

Jak MediaMarket24.pl robi z internautów idiotów?

Standardowo, jak chyba każdy z nas wpisałem w Google hasło i po kilku sekundach otrzymałem wyniki. Śliczne smartfony, super ceny! W gąszczu tych wszystkich ofert moją uwagę zwróciły graficzne reklamy produktów na samej górze wyszukiwarki. Wśród nich profesjonalna reklama sklepu MediaMarket24.pl. Kliknąłem w nią i po chwili ujrzałem sklep. Nie powalał designem, ale nie był też tragiczny. Od razu moje oko powędrowało w lewy górny róg przeglądarki, aby zobaczyć, czy strona ma certyfikat SSL (bo jeśli ma, to pozornie oznacza, że witryna jest bezpieczna, choć tak naprawdę o bezpieczeństwie można mówić wyłącznie przy zielonych certyfikatach SSL, gdyż nie są wydawane witrynom ot tak, ale te zielone czy tzw. z zieloną kłódką i nazwą firmy, mają zazwyczaj duże firmy i banki). Miała. Pomyślałem więc sobie, że chyba wszystko z nimi ok. Wróciłem jednak do Google i postanowiłem sprawdzić opinie na temat sklepu. Trafiłem na jakieś strony, fora i tam… z wpisów wynikało, że faktycznie - jest wiarygodny. Podobno działa na rynku od 2009 roku. Wróciłem zatem ponownie na stronę MediaMarket24.pl i wybrałem produkt, który chciałem kupić. Nie wiem dlaczego, ale nie zwróciłem uwagi na to, że przy opisach produktów jest mowa o ewentualnych zwrotach, ratach, itd, ale nie ma słowa o… terminie i miejscu wysyłki. Mało tego, nie zabrakło infomacji o darmowej wysyłce, co uśpiło moją czujność, bo przecież nie musiałem myśleć, czy wybrać firmę kurierską, czy może naszą rodzimą pocztę, albo mój ukochany InPost. Jak się domyślacie... dokonałem zakupu. Zaledwie dzień po przelaniu środków otrzymałem maila z potwierdzeniem, że kasa doszła i zamówienie zostało przyjęte do realizacji. Kolejne maile mówiły o kompletowaniu zamówienia i… wysyłce. I tu zaczęły się schody. Minęło bowiem kilka dni, a paczka nadal do mnie nie dotarła. Zaniepokojony postanowiłem napisać maila i dopytać, co z moją paczką. Ku mojemu zaskoczeniu, otrzymałem odpowiedź od pana Karola, że paczka zazwyczaj idzie od 20 do 30 dni od dnia zaksięgowania środków. Dostałem też link do śledzenia paczki https://t.17track.net/en#nums=RU159490307NL. Tym samym dowiedziałem się, że moja paczka idzie z Holandii (co ciekawe, z tych danych wynika, że paczka idzie do Warszawy, ale - co ciekawe - ja nie zamawiałem akurat swojej przesyłki do Warszawy!). Ponieważ pod w/w linkiem nic się nie działo, tj. system informował nieustannie tylko, że paczka jest gotowa do wysyłki, postanowiłem poprosić (już ostrym tonem) pana Karola o potwierdzenie nadania. Pan Karol odpisał, że może mi je przesłać, ale jak go o to poprosiłem - nie zrobił tego. Poinformował mnie za to, że jednak nie 20 czy 30 dni potrwa dostawa, lecz… nawet 60 dni! Uznałem wówczas, że ktoś mnie robi nieźle w balona. Dałem więc warunek, że albo firma prześle natychmiast potwierdzenie nadania, albo składam następnego dnia rano zeznania na policji. Ku mojemu zaskoczeniu, otrzymałem miniaturowe potwierdzenie, z którego wynikało, że paczka idzie... tym razem z Hongkongu! Uznałem, że dość tego. Kategorycznie zażądałem zwrotu pieniędzy. Po dwóch dniach pan Karol się odezwał z pytaniem - uwaga, będzie śmiesznie - czy podjąłem decyzję!?! Przyznałem, że owszem, że sprawa jest już zgłoszona na policję i jeśli chce, mogę mu wysłać skan zgłoszenia. Pan Karol poszedł po rozum do głowi i poprosił o numer rachunku. Następnie przesłał maila, że pieniądze wysłał nie z konta firmowego, lecz z poczty i trochę dłużej będą do mnie szły. I wiecie co? Doszły! Cholera, na serio doszły! Zwrócili mi co do grosza. A najlepsze jest to, że idą do mnie przecież jeszcze dwie paczki! Ja to mam szczęście...

Co zatem zrobić, aby nie dać się nabrać w internecie? 

Zmartwię was, ale takich sklepów, jak MediaMarket24.pl jest ostatnio cała masa. Pojawiają się jak grzyby po deszczu. Ba, mało tego - ich założyciele są tak przedsiębiorczy, że zakładają równolegle nawet kilkanaście takich internetowych sklepów. Nie dajcie się zatem zmanipulować i zróbcie trzy kroki przed każdym zakupem, dzięki którym zminimalizujecie ryzyko irytacji a może i nawet utraty kasy, bo z tego co wiem - niektóre sklepy nie wysyłają towaru i nie zwracają kasy. PO PIERWSZE nie wierzcie w opisy firm na stronie, bo firma może sobie w takim opisie napisać dosłownie wszystko. Wejdźcie np. na stronę http://domeny.tv i tam wpiszcie adres sklepu, w którym chcecie coś kupić. Wpiszcie na głównej stronie adres np. mediamarket24.p i następnie chwilę poczekajcie. Dostaniecie informację zwrotną, że domena jest zajęta (akurat w przypadku mediamarket24.pl) i obok niej info, że można tę domenę sprawdzić w bazie WHOIS. Zróbcie to. Zobaczcie, że tam są bardzo cenne informacje, np. kiedy domena została utworzona, kto zarejestrował domenę, itd. I już na tym etapie możecie się dowiedzieć, czy firma kłamie. Ja niestety kupowałem prezent w tzw. międzyczasie  i... nie zrobiłem tego! Gdybym zrobił, dowiedziałbym się, że domena działa od tego roku, choć firma na swojej stronie pisze, że zajmuje się handlem od 2009 roku (choć kto wie, może nie chodziło jej o ten sklep, lecz ogólnie o handel np. na bazarze?). Jak widzicie, już na tym etapie powinna mi się zapalić lampka ostrzegawcza. PO DRUGIE przed zakupem szperajcie w Google i szukajcie opinii na temat sklepów. Wszystkie dobre i wiarygodne sklepy należą do różnych systemów, np. Opineo.pl. Jeżeli na temat sklepu, w którym chcecie coś kupić nie ma w sieci opinii - znowu powinna zapalić się lampka. Na logikę - zakupy w sieci generują mnóstwo emocji, a co za tym idzie - dziesiątki komentarzy, opinii, recenzji. Aha, i jeszcze jedno: warto sprawdzić, czy dany sklep nie handluje czasami na allegro, bo tam można ufać komentarzom. Poza tym, jeśli ktoś handluje na allegro, to łatwo sprawdzić jego wiarygodność - można zobaczyć ile ma transakcji, ile procent kupujących go poleca i czy ma ewentualnie status Super Sprzedawcy (ja ostatnio wyłącznie od takich sprzedawców kupuję). PO TRZECIE jeśli przy produktach w sklepie nie ma jasnych reguł, tj. terminu dostawy, informacji, czy towar jest wysyłany z Polski, Chin czy innego miejsca na świecie, to jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że czeka was ta sama przygoda, co mnie. 

PS I żeby nie było, że namawiam do tradycyjnch zakupów. Nic z tych rzeczy! Kupujcie po prostu w tych sklepach internetowych, w których dba się o klienta, gdzie klient jest w centrum uwagi. Sam kupuję większość rzeczy w internecie i nie wyobrażam sobie, aby cokolwiek w tej kwestii miało się kiedykolwiek zmienić. Fakt, wstyd mi trochę, że taki stary e-wyjadacz jak ja, dał się (poniekąd) zrobić w konia, ale… Do tej pory nie miałem podobnej sytuacji. Mam nadzieję, że po tej publikacji kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt, a może kilkaset osób będzie mądrzejsza i uniknie podobnych nieprzyjemności. Będę zatem wdzięczny za udostępnienie tego wpisu na twitterach, fejsbookach i innych ustrojstwach.

PS 2 Napisał do mnie pan Karol. Postraszył pozwem, tłumacząc, że sklep jest wiarygodny i wysyła towar (oraz że ze zwrotami nie ma problemu). Nie widzę jednak sensu usuwania tego wpisu. Jestem przygotowany na ewentualny pozew. Napisałem jasno, że sklep zachował się nie fair wobec mnie nie informując o tym, że będę musiał zapłacić cło, że zamówiony sprzęt idzie z Chin, a zatem nie jest z pewnością oryginalny, itd. Owszem, otrzymałem zwrot pieniędzy po wymianie kilku maili i użyciu wielu nieparlamentarnych słów. Pozostawiam zatem wam decyzję, co do tego, czy warto w takich sklepach dokonywać zakupów. Jako projektant usług i osoba zajmująca się zawodowo customer experience staram się dzielić z czytelnikami na tym blogu zarówno dobrymi, jak i tymi złymi doświadczeniami. Są to jednak moje doświadczenia. Decyzję - jak już pisałem - zostawiam wam. 






Tagi:
# jan belcl#100cznia#adam bielecki#adam ringer#alice in chains#alicja jabłonowska#allegro#andrzej szajewski#antoine griezmann#arnold schwarzenegger#art#bartosz pilitowski#bartosz stawiarz#binge race#binge watching#biznes#bnp paribas#bytów#casey neistat#chanel#chris cornell#cillian murphy#clubhouse#costa coffee#court watch#crowdfunding#customer experience#customer journey map#daniel goleman#danijel subašić#dave phinney#david hogg#demokracja#dzieci#ec1#eddie vedder#edukacja#emma gonzales#facebook#fake influencer#filip#finn skarderud#firma#fitness#forks over knives#fran lebowitz#franciszek georgiew#freshmail#gabriel macht#gadające dredy#garbage designer#garnizon#gdańsk#green caffe nero#grzegorz mogilewski#grzybowo#gucci#hare kryszna#hellen downie#hotel saltic#house of cards#huel#hugo lloris#instagram#ivan perišić#ivan rakitić#jakub cyran#james wilks#Jamie oliver#janina bąk#janusz gołąb#jarosław kaczyński#jarosław kaczyński#jazz#julian hearn#kalifornia#kamil baj#kaszuby#kawa#kazimierz#kevin spacey#kołobrzeg#koronawirus#kraków#krzysiek zalewski#krzysztof gonciarz#krzysztof pakulec#krzysztof wielicki#książe harry#kuba łukaszewski#kupa#kylian mbappé#łódź#linkedin#luka modrić#lumix s5#maciej lewiński#maciej orłoś#mads mikkelsen#mapa podróży klienta#marcel woźniak#march for our lives#mariusz łodyga#marketing#martin scorsese#mateusz grzesiak#mediamarket24#meghan markle#michał toczyłowski#minionki#mirosław pietruszka#mokotów#morten lund#nadir dendoune#nanga parbat#negocjacje#netflix#nirvana#nova dolna#ola bogusławska#ola więcka#opener festival#orin swift#other art#parkland#patricia gucci#patrick adams#patronite#patrycja załuska#patryk wojciechowski#paul pogba#paweł sala#paweł sito#paweł tkaczyk#peaky blinders#pearl jam#personal digital curator#pharrell williams#phi concept#piotr kamecki#piotr smogór#pis#podenco#polandrock festival#porn hub#postanowienia#powstanie warszawskie#pszczelarium#quentin tarantino#radiospacja#radzka#rahim blak#ready_#ricky gervais#rodo#rodzina#rysy#saas#saltic bike academy#see bloggers#simplicity designer#social media#social tigers#socjomania#soundgarden#soundrive fest#starbucks#start up#stefan tompson#steven knight#strajk kobiet#strajk przedsiębiorców#stuart diamond#swps#sylwester wardęga#synagoga izaaka#sztuka#tata#tatry#teatr palladium#ted kaczynski#ted sarandos#the game changers#tomek mackiewicz#tomek palak#trójmiasto#triangulacja#twitter#tyrmand#unskilledworker#w garniturach#warszawa#whois#wilk z wall street#wine taste#wino#wojtek mazolewski#work life balance#wspinaczka#x summit#youtube#yuval noah harari #zakopane#zakupy internetowe#zapiecek#zarządzanie#zawody przyszłości#zbigniew martyka#zdrowie#zuza skalska