Zabija nas wirus czy hipokryzja?
Tylko przez ostatni miesiąc doświadczyłem co najmniej kilkanaście razy nieprzyjemnych sytuacji. Wszystko przez to, iż na widok braku maseczki na mym sympatycznym ryjku, wielu rodakom otworzył się nóż w kieszeni. I tak, nie zostałem obsłużony w kilku restauracjach, kawiarniach i sklepach. Zdarzały się przypadki, iż osoby mnie obsługujące odskakiwały lub odsuwały się gwałtownie na metr, dwa ode mnie. Czuję się z tym fatalnie, gdyż mam od zawsze ogromne potrzeby wolności. Wszelkie ograniczenia wywołują we mnie wymioty. Wracając jednak do meritum... Zastanawia mnie, dlaczego w Polsce mamy do czynienia z tak potwornym debilizmem? Z tak obrzydliwą hipokryzją? I nie mówię wcale o politykach, bo oni to już zupełnie odpłynęli. Mówię o zwykłych obywatelach. No bo jak inaczej nazwać takie sytuacje, jak chociażby moją ostatnia wizytę u fryzjera, gdzie jeden sympatyczny pan (mający na ustach maseczkę i na rękach rękawiczki, serio) zapytał mnie tonem buca, dlaczego nie mam maseczki? Siłą rzeczy otrzymał odpowiedź, iż wystarczy mi mózg. Urażony nie dyskutował już więcej, ale z ciekawości postanowiłem mu się poprzyglądać trochę. I wiecie co? Dotykał rękami klamek, klapy od kosza, a chwilę później regularnie poprawiał swoją maseczkę w okolicach ust i nosa, zaczął też trzeć oko, co bardzo szybko spowodowało, że miał czerwone gały, choć nikt nie wpadł mu do oka... Zapytam więc: Czy to nie jest szczyt debilizmu? Inna sytuacja. W kibelku w IKEA przy pisuarach wpadło na siebie dwóch panów, znajomych jak po chwili się okazało. Ledwo co się poznali, no bo maski na ustach nie pomagają w identyfikacji rodaków. W każdym razie, po zakończeniu sikania panowie... uścisnęli sobie dłonie i wyszli z kibelka. Bez mycia rąk rzecz jasna. Wirusów na penisie nie ma! No bo skąd - majtki go chronią! Jeszcze innego dnia, tym razem w Lidlu, przyglądałem się pani stojącej z mężem przed półkami z warzywami. Pani na twarzy maseczka, pan w przyłbicy. Ślicznej zresztą, bo wyglądał jak z dobrego filmu sf. Oboje w rękawiczkach. Po chwili pani zaczęła się dusić (nie, to na bank nie była wina maseczki) i tym samym ściągnęła maseczkę. Kasłała na klientów, na warzywa, na męża podniesioną przyłbicę. Twarzy siłą rzeczy nie zasłaniała, bo po co? Zrobiła sobie małą dystrybucję śliny i wszystkiego obrzydliwego, co miała w paszczy na przeglądane warzywa. Ale to nie jest przecież chore. Ani trochę. BTW... Widzieliście ostatnio w internecie filmik, jak policjanci (tak, ci nasi, polscy) stali dzielnie w maskach i po chwili podawali sobie butelkę z wodą. Pili jeden po drugim. Z tej jednej buteleczki. OB-RZY-DLI-WE! I nawet nie chodzi mi tu o jakiegoś tam koronawirusa, raczej o takie zwykłe codzienne dbanie o najprostsze rzeczy. Nie dziwię się, że reklama Dezaftanu leci ostatnio non stop... I żeby jakoś zgrabnie zakończyć ten mój wywód na temat hipokryzji, która nas niestety ogarnęła, przytoczę fragment wpisu dokrora Zbigniewa Martyki (kierownik Oddziału Obserwacyjno-Zakaźnego w Zespole Opieki Zdrowotnej w Dąbrowie Tarnowskiej). Świeża rzecz, dosłownie sprzed kilkunastu godzin.
Byłem kilka lat temu na konferencji naukowej dla lekarzy rodzinnych (konferencja o stanie zdrowia Polaków, pod patronatem ministra zdrowia), gdzie podano ciekawe informacje: mamy coraz większe możliwości w medycynie stanów nagłych, ale jeśli chodzi o choroby przewlekłe, to sytuacja nie jest wesoła. Oczywiście stosujemy leczenie farmakologiczne, ale w tym przypadku możemy wpływać na zdrowie pacjentów zaledwie w ok. 10%. Natomiast 56% zależy od tego, jak pacjent traktuje swój organizm (używki, aktywność fizyczna, zdrowe odżywianie, uzupełnianie niedoborów witamin, mikroelementów, fitoskładników, eliminowanie toksyn itp.). W 24% na nasze zdrowie ma wpływ środowisko, w jakim żyjemy. W 10% - predyspozycje genetyczne, a jedynie w 10% - tzw. medycyna naprawcza.
Od lat mam możliwość obserwacji pacjentów, którzy w oparciu o powyższe informacje tak zmienili swój styl życia, tak zaczęli dbać o organizm, że praktycznie przestali zapadać na infekcje pomimo, że wcześniej często chorowali. Poprawa funkcji organizmu ma wpływ także na inne jego czynności, nie tylko na układ immunologiczny.
Dlaczego o tym się milczy? Dlaczego zaleca się maseczki, a nie mówi się, że można inaczej zadbać o zdrowie? Czy dlatego, że komuś zależy, by ludzie nie byli zbyt zdrowi? Komu?
Chwała za to, że mamy jeszcze takich lekarzy, a nie tylko tych przekupionych i politycznie zastraszonych, którzy gadają głupoty, jakie wciskał nam ex-minister zdrowia. Liczę na owocne komentarze pod tym wpisem. Tym samym obiecuję nie usuwać tych, które zostawią koronahipokryci, ale pod jednym warunkiem - iż nie będą wulgarne. Miłego dla was wszystkich kochani i oczywiście duuuuużo zdrowia w tym kraju pełnym (ś)wirusów.
-
Mam super moce! Dzwoń pod dziewięć dziewięć osiem!
-
Już w kinach! Historia Filipa, polskiego Żyda, który przeżył nazizm we Frankfurcie!
-
Gdzie był Pan Matusiak, jak go nie było?
-
Kiedy przyjdzie piąta i dziesiąta fala - na dobre przerzucę się na VINIFY-a!
-
Postanowiłem kupić psa i... spłynął na mnie spory hejt!