Hulajnogi to wynalazek dla debili i powinni zabronić używania ich?
Z hulajnogami u mnie ostatnio tak, jak wówczas, kiedy miałem zostać tatą - wszędzie widziałem kobiety w ciąży. Dosłownie wszędzie! To był jakiś zmasowany atak ciężarnych na mój zmysł wzroku! Teraz jest dokładnie tak samo z hulajnogami. Gdzie się nie ruszę, wszyscy o nich gadają. I przeważnie opinie te są podobne, tj. z jednej strony hulajnogi zachwycają, z drugiej zaś - totalnie wkurwiają. A bo szybkie, a bo prawie niezauważalne, a bo tamto i sramto. I tak słucham sobie i słucham tych wszystkich wywodów i dochodzę do wniosku, że... najwięcej na temat hulajnóg gadają Ci, którzy nigdy nie mieli okazji z nich korzystać! Niezły paradoks. A hulajnoga, to przecież znakomity środek lokomocji. Porusza się z prędkością do ok. 25 km na godzinę, można na niej przejechać ok. 30 km a ładowanie trwa 5 godzin. Świetna sprawa! Wbrew pozorom spora oszczędność. Przekonałem się o tym jadąc ostatnio do Krakowa. Skorzystałem z Intercity. W jednej ręce walizka, w drugiej hulajnoga. Na dworcu walizka na hulajnogę i... w drogę do hotelu (aczkolwiek ostrzegam, że ochrona dworca i Galerii Krakowskiej ściga hulajnogarzy i wlepia podobno mandaty). Oszczędność 15-20 zł. Następnego dnia już więcej przemieszczania się po Krakowie, więc obstawiam, że kolejne kilkadziesiąt złotych w kieszeni. No i na koniec krakowskiej wizyty powrót z hotelu na dworzec... Dodatkowe złotówki w kieszeni. Ale żeby nie było - hulajnogi nie do końca są takie wspaniałe! Też mają "wady"! Tak, wiem o tym, że można się na nich zabić (kilka dni temu udowodniła to Emily Hartridge, znana m.in. z YouTube'a, wjeżdżając hulajnogą wprost pod cieżarówkę), można się o nie potknąć i połamać, bo przecież porozrzucane są po całym mieście (na zdjęciu Rondo Waszyngtona). Wiem też, że nie brakuje idiotów, którzy pędzą hulajnogami chodnikiem między pieszymi z zawrotnymi prędkościami, a przy tym nie są wcale ostrożni. Ale... czy to wina hulajnóg? Nie! To wina wychowania. Ktoś tak nauczył życia w społeczeństwie tych, którzy szaleją jeżdżąc z zawrotną prędkością i tych, którzy rzucają hulajnogi, gdzie popadnie. Ja nie wyobrażam sobie, abym mógł nie szanować czyjejś własności, albo pędzić chodnikiem, jak pan życia i śmierci, a tym samym mieć totalnie w dupie innych ludzi. Zostałem jednak tak wychowany. I dodam, że nie jestem wyjątkiem od reguły. Wbrew pozorom, sporo osób, które przemieszcza się hulajnogą, to... normalni ludzi. To osoby, które tak jak ja dostrzegły w hulajnogach znakomity środek transportu po mieście. Błagam więc, aby nie generalizować tematu hulajnóg, jako wynalazku dla debili. Zachęcam przy tym do skorzystania. Tymczasem z niecierpliwością czekam na zmianę przepisów, które trochę uregulują temat hulajnóg, a raczej zasad korzystania z nich. Bo póki co hulajnoga = pieszy.
PS A czy wiecie, że hulajnogi to biznes, który daje zarabiać nie tylko producentom? Na Allegro jest cała masa gadżetów do hulajnóg - od dodatkowych wsporników wyfrukowanych w technologii 3D, po zawieszki na zakupy i terby montowane do kierownicy. Mało tego! Można trochę grosza zarobić na ładowaniu hulajnóg! Na moje oko raczej zajęcie dla studentów, ale jednak. W każdym razie odważnych nie brakuje. Jak kogoś interesuje ten temat, to polecam filmik Daniela Grzyba:
-
Mam super moce! Dzwoń pod dziewięć dziewięć osiem!
-
Już w kinach! Historia Filipa, polskiego Żyda, który przeżył nazizm we Frankfurcie!
-
Gdzie był Pan Matusiak, jak go nie było?
-
Kiedy przyjdzie piąta i dziesiąta fala - na dobre przerzucę się na VINIFY-a!
-
Postanowiłem kupić psa i... spłynął na mnie spory hejt!